Czarnoskóre wokalistki, bo o nich będzie mowa, zawsze znajdowały uznanie i szacunek.

Za pomocą głosu potrafiły wyczarować wokół siebie magiczną czasoprzestrzeń. Ich melodyjne piosenki mają w sobie coś kojącego – rytm, a może tak niepodrabialny głos, będący echem dalekiej Afryki? Głos czasami chropowaty jak peeling pobudzający krążenie. Każda z nich ma w sobie coś niepowatarzalnego. Nieważne jak trudną i wyboistą musiały pokonać drogę na szczyt ale umiały ją pokonać w sposób budzący podziw. Zmieniała się moda, zmieniali idole a one trwały na posterunku wielkiej sztuki zjednując sobie uznanie odbiorców.

Przyszłym (obecnym) gwiazdom bez wątpienia muzyczny szlak przetarła Aretha Franklin. Jest start przypadł na trudne czasy przelomu lat 50. i 60., lata szerzącego się głównie w Stanach Zjednoczonych rasizmu. Magazyn \"Rolling Stone\" uznał ją za piosenkarkę wszech czasów, a 18 zdobytych nagród Grammy stawia ją w ścisłej czołówce.

Druga połowa lat 60. i 70. to niewątpliwie czas Arethy ale miała także konkurnetki. Jedną z jest Tina Turner, rozpoczynająca swoją karierę muzyczną w parze z Ikiem Turnerem .Sprawdzała się w zadziornych klimatach rockowo-funkowych.

Druga połowa lat 70. i 80. to czas disco. I mamy tu do czynienia z takimi postaciami jak Donna Summer, Gloria Gaynor, Diana Ross, pionierki popularnego dzisiaj soulu.

Połowa lat 80. wtedy na scenie tryumfowały gwiazdy tej wielkości co Whitney Houston, Janet Jackson ze wspaniałymi głosami, seksownym image i łatwością w nagrywaniu przebojów.

Od lat 90. pasmo sukcesów święcą m.in. Lauryn Hill, Alicia Keys, Beyonce. Arystyki łączące soul, R&B, pop, hip-hop i elementy klasyki.

Warto także wspomnieć o bardzo skromnej Imany, bezpretensjonalnej Ayo czy Tracy Chapman, o której jak mawiają niektórzy, mającej głos najbardziej czarny z czarnych.

Warto sięgnąć po nagrania tych artystek i posłuchać muzyki na naprawdę dobrym poziomie.